sobota, 20 lutego 2016

Kosmetyczni ulubieńcy - demakijaż i oczyszczanie

Dziś czas na obiecany już kiedyś post, a w nim
moi kosmetyczni ulubieńcy ściśle związani z tematem demakijażu i oczyszczania.


Post będzie dzisiaj dużo dłuższy niż zwykle, więc
wytrwałych zapraszam do dalszej lektury!

Na zdjęciu tytułowym widzicie wszystkie te kosmetyki, które w ten lub inny sposób podbiły moje serce.

Wszystkie testowałam przynajmniej 2/3 miesiące (co widać np. po płynie dwufazowym...), żeby dać im czas na dobre zadziałanie oraz by opowiedzieć Wam o rzeczywistych efektach i zmianach, do których się przyczyniły.
Nie ma tu miejsca na mydlenie oczu i bezpodstawne zachwalanie - naga prawda :)

Każdy z kosmetyków przedstawię Wam poniżej, wyliczę jego wady oraz zalety.


Numer 1

Ekspresowy płyn dwufazowy firmy BeBeauty


Jak widzicie, już niedużo go zostało, niedługo trzeba będzie sięgnąć po nowe opakowanie.

Płyn ten służy do usuwania makijażu z oczu oraz z ust.
Jak sama nazwa wskazuje - tenże kosmetyk posiada dwie fazy: olejową i wodną.

Fazą wodną jest wyciąg z bławatka, który, jak pisze producent działa rozjaśniająco na cienie pod oczami, odżywia, nawilża i łagodzi podrażnienia. 
Co do całej tej sprawy z cieniami pod oczami - odkąd pamiętam mam z nimi problem i przez 3 miesiące stosowania tego płynu nie zauważyłam, żeby znacząco je rozjaśnił. Jednak co do całej reszty - całkowicie się zgadzam.

Fazą olejową jest olej z nasion słonecznika. I tutaj wg producenta: wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, zmiękcza, regeneruje naskórek, posiada właściwości przeciwzapalne, spowalnia procesy starzenia się skóry. Nie sposób się nie zgodzić, wszystko to jest prawdą.

Dzięki swojej dwufazowości kosmetyk ten dobrze zmywa wszystkie te kosmetyki, które tworzone są na bazie tłuszczu, czyli m.in.- szminki, tusze do rzęs, kredki do oczu, żelowe eyelinery.

Jest go jednak niewiele w opakowaniu - jedyne 100 ml, które przy nieoszczędnym gospodarowaniu kosmetykiem szybko ulegnie wyczerpaniu.

Sposób użycia:
Dosyć mocno potrząsamy buteleczką, by obie fazy się wymieszały, po czym niewielką ilość płynu nakładamy na płatek kosmetyczny. Przyciskamy na chwilkę do czyszczonego miejsca, po czym przecieramy. Nie ma potrzeby mocnego tarcia i podrażniania delikatnej okolicy oka i ust.

Podsumowując:
Produkt dobrze zmywa makijaż oczu i ust, nie podrażnia, nawilża, nie zaburza naturalnego pH skóry,pozostawia na skórze warstwę ochronnego filmu. Posiada również testy okulistyczne i dermatologiczne, więc jest całkowicie OK, nie można mu absolutnie nic zarzucić.


Numer 2

Wzmacniające mleczko do demakijażu twarzy marki Lirene



Produkt przeznaczony do pielęgnacji skóry naczynkowej, skłonnej do zaczerwienień i wrażliwej.

Oczyszcza, łagodzi, redukuje zaczerwienienia - jak na opakowaniu twierdzi producent. Trzeba się w 100% z tym zgodzić.
Po 3 miesiącach stosowania całej linii Lirene do skóry naczynkowej, moja skóra dużo mniej się czerwieni, zmniejszyły się nawet znienawidzone naczynka. Nie jest już konieczne codzienne całodniowe obciążanie skóry podkładem i kilkoma rodzajami korektorów i kamuflaży. Wystarcza lekki korektor, odrobina pudru i już można się pokazać ludziom na oczy.

Ale ale, na temat mleczka.
Nie zgodzę się z tym, co producent pisze dalej na opakowaniu: do demakijażu twarzy oraz oczu. 
Musicie bowiem wiedzieć, że absolutnie żadne mleczko nie ma obowiązku zmyć tuszu czy kredki z oka. Co najwyżej je rozmaże i pozostawi szary cień pod oczami oraz zacieki w późniejszym etapie na ręczniku.
Do demakijażu oka służą płyny dwufazowe i kropeczka.

To co widzimy jeszcze niżej na opakowaniu również nie jest prawdą, a dotyczy sposobu używania produktu:
Nanieść mleczko na wacik. Podstawowy błąd.
Mleczko nanosimy palcami, następnie kolistymi ruchami dłoni emulgujemy brud (ale nie wmasowujemy go!) po czym spłukujemy ciepłą wodą.
Nie zgodzę się również z tym, że mleczko doskonale zastępuje tonik.

Pojemność: 200 ml.

Poza tym, kosmetyk zawiera diosminę, arnikę oraz żurawinę, które pomagają wzmocnić ścianki naczyń krwionośnych, co zmniejsza ich widoczność.

Skład dobry, działanie, przy odpowiednim stosowaniu, również. Do tego piękny zapach i właściwa konsystencja. Produkt godny polecenia.
Ale etykietkę można wyrzucić do kosza na samym wstępie... :)


Numer 3

Żel do mycia twarzy firmy Lirene


Żel, czyli kolejny składnik linii Lirene dla cery naczyniowej.
Żel jest bardzo delikatny, ma kremową konsystencję. Niewiarygodnie wydajny - do umycia twarzy nie potrzeba go więcej niż odrobinkę wielkości porównywalnej do średniego ziarna grochu.
Nie podrażnia, nie wysusza, dodatkowo łagodzi zaczerwienienia.
Cera po jego dłuższym stosowaniu staje się bardziej wyciszona, nie reaguje już mocnym rumieniem na np. zmianę temperatury.
Dodatkowo pomógł mi w walce z trądzikiem, który utracił swój ostry czerwony kolor, a krostki i plamy prawie zniknęły.

Dodatkowo, jeśli nie macie wieczorem czasu, żeby bawić się z mleczkiem do demakijażu i chcecie jak najszybciej zmyć podkład, puder itp., to ten kosmetyk w 100% jest dla Was - usunie wszystkie zanieczyszczenia.

Jeszcze jedną jego zaletą jest brak SLS, który w dzisiejszych czasach jest praktycznie w każdym żelu czy szamponie.
Parę słów na temat tego, czym jest SLS znajdziecie tutaj: Klik!

Na opakowaniu nie znajdziecie też takich kwiatków jak na mleczku z tej samej linii - uff... :)

Wyciąg z owocu noni, gliceryna, kompleks łagodnych substancji zmywających - jesteśmy na TAK!

Pojemność: 150 ml

Sposób użycia:
Na zwilżoną skórę twarzy, szyi i dekoltu nanieść niewielką ilość żelu. Emugować brud przez minutkę lub dwie i zmyć ciepłą wodą. Powtarzać rano i wieczór, a później zastosować tonik.


Numer 4

Ultrazłuszczający peeling od Garniera


Producent na opakowaniu informuje nas, że produkt przeznaczony dla osób z cerą tłustą, która ma skłonności do niedoskonałości.
Nie do końca się z nim zgodzę. Peeling ten nie należy do scrubów gruboziarnistych, ma kremową formułę, a dodatkowo zawiera kwas salicylowy, który działa przeciwbakteryjnie. Nie widzę więc przeciwwskazań do stosowania go np. przez osobę o cerze normalnej.
Peeling dobrze oczyszcza skórę i, co go odróżnia od innych, schładza ją , co wpływa na obkurczenie naczynek krwionośnych.

Pojemność: 150 ml

Sposób użycia:
Nakładamy niewielką ilość na zwilżoną skórę twarzy. Wmasowujemy delikatnie, skupiając się szczególnie na strefie T (czoło-nos-broda). Możemy pozostawić na skórze na kilka minut dla lepszego efektu. Spłukujemy dużą ilością ciepłej wody, po czym tonizujemy skórę.

Stosować ok. 2 razy w tygodniu, by skóra na bieżąco była oczyszczana i pobudzana, a martwy naskórek usuwany :)


Numer 5

Łagodzący tonik witaminowy od Garniera


Oczyszcza, odświeża, koi.

Odpowiedni dla każdego typu skóry, ale dedykowany przede wszystkim cerom suchym, wrażliwym i naczynkowym.

Przywraca skórze jej naturalne pH po kontakcie z wodą i detergentami.

Pojemność: 200 ml

Sposób użycia: 
Używamy go po umyciu twarzy żelem lub po prostu po kontakcie skóry twarzy z wodą.
Nie nakładamy za pomocą płatków (chyba, że pracujemy w gabinecie kosmetycznym i chcemy stonizować skórę klienta przed zabiegiem - wtedy używamy płatków, w innym przypadku nie), nalewamy kilka kropel na dłoń i paluszkami wklepujemy tonik w skórę.
Pozostawiamy do wyschnięcia, po czyn nakładamy krem.


Numer 6

Odżywczy krem łagodzący na dzień i na noc firmy Lirene


Efektywna redukcja zaczerwienień.

Krem do cery naczynkowej, czyli jeszcze jeden mój nabytek, który należy do w.w. linii od Lirene.

Krem uniwersalny, bo i na dzień i na noc, a stosować go mogą kobietki w każdym wieku, od dwudziestki wzwyż.
Redukuje zaczerwienienia, jak to już mówił nam producent, wygładza, rozjaśnia przebarwienia, zmniejsza widoczność powiększonych naczynek.
 Jak to działa?
Diosmina - wzmacnia i uszczelnia osłabione ścianki naczyń zmniejszając ich kruchość.
Żurawina - zapobiega nadmiernemu rozszerzaniu się naczyń krwionośnych oraz działa antyrodnikowo.

Trudno się z tym nie zgodzić. Tak jak pisałam już wcześniej - cała seria super działa, nie da się jej nic zarzucić.
Dodatkowo - zgrabniutkie ładniutkie opakowanie, w przykrywce którego można się przejrzeć... :)

Pojemność to 50 ml. Dodam, ze kremik starcza na długo, jest bardzo wydajny.
O stosowaniu raczej nie muszę Wam tu opowiadać, myślę, ze każdy wie z czym to się je.
Wsmarować rano i wieczór.

Ważne jest, by o tym kroku nigdy nie zapominać i buzię kremować regularnie, codziennie.
W dzisiejszych czasach prawie każda kobieta ma problem z nawilżeniem skóry. Wiąże się to niestety z przekonaniem, że jak buzi nie będzie kremować, to nie będzie się ona tak tłuścić.
No cóż, jest dokładnie na odwrót - skóra, która jest nienawilżana będzie produkować dodatkowe ilości sebum.

I pamiętajcie - makijaż najlepiej zmywać przed godziną 22. To samo tyczy się nakładania kremu.
Dlaczego?
Od godziny 22 nasza skóra zaczyna dużo lepiej pochłaniać substancje odżywcze zawarte w kremach.

Podsumowując: chcecie skórze zrobić dobrze? :)
Nakładajcie krem rano i wieczór!!!


I teraz dwa ostatnie punkty, króciutko, a treściwie, żeby nie zanudzać:

Numer 6

Maseczka nawilżająca od Lirene



Do stosowania raz/dwa razy w tygodniu.
Jest to maseczka samowchłaniająca, której nie zmywacie za pomocą wody, usuwacie jedynie niewchłonięty nadmiar np. płatkiem kosmetycznym lub chusteczką flizelinową.

Nakładamy ją ze szklanej lub plastikowej miseczki, pędzlem, na twarz, szyję i dekolt. Trzymamy 10/15 minut, po tym czasie usuwamy niewchłonięte resztki.
Maseczka odbudowywuje warstwę hydrolipidową skóry, pozostawia ją jędrną, promienną, nawilżoną.

Taka niewielka saszetka ma pojemność 10 ml i starcza akurat na jeden zabieg.


Numer 8

Peeling enzymatyczny BeBeauty


Przeznaczony do stosowania na skórze wrażliwej, naczyniowej, bądź trądzikowej z ropnymi krostami.
Zawiera enzym papainę z papai, jest więc bardzo delikatnym peelingiem.
Jak każdy peeling enzymatyczny działa na zasadzie rozpuszczania komórek martwego naskórka, nie ma więc mowy o podrażnieniu.
U osób ze skórą mega wrażliwą może wystąpić lekkie pieczenie, ale nic poza tym.

Świetnie oczyszcza skórę, zmniejsza widoczność porów. Wygładza i odświeża skórę.

Nakładamy pędzlem ze szklanej miseczki.
Saszetka starcza na jedno użycie, przy nakładaniu kosmetyku na skórę twarzy, szyi i dekoltu.
Trzymamy peeling na skórze przez 5-10 minut.

Powtarzamy zabieg 2/3 razy w tygodniu.



Uff, koniec kochani. Już kilka dni się zbierałam, żeby napisać ten długaśny post, aż wreszcie się zebrałam i mam nadzieję, że efekt Was zadowala.

Niedługo napomknę Wam na temat moich ostatnich ulubieńców z "kolorówki", a także pochwalę się kolejną lutową stylizacją. Paznokci chwilowo raczej robić nie będę, bo w szkole jesteśmy na etapie pracowania z manicurem biologicznym, także się okaże jak to będzie :)


Trzymajcie się ciepło!


/Rose.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania - komentować może każdy! :)