czwartek, 25 września 2014

Pazurki i spółka

Dawno już nie pisałam na temat paznokci i manicure, więc koniecznie muszę nadrobić zaległości.

Bo i jest się czym chwalić.

2 miesiące temu zaczęłam stosować regenerum do paznokci, ze względu na opłakany stan moich pazurków - rozdwajanie się, kruszenie itd. itd...
Nie mogłam zapuścić dłuższych paznokci, bo po prostu przy pewnej długości się łamały.
Okropieństwo.
Jednak, tak jak wyżej - zaczęłam stosować ten popularny ostatnio specyfik i co się okazuje?



Paznokcie rosną długie, mocne, zmniejszył się problem rozdwajania, a i skórki wokół płytek zostały zmiękczone i nie sprawiają już takich problemów jak dawniej.

Absolutnie polecam to regeneracyjne serum do paznokci, jest dużo lepsze niż odżywka od Eveline 8 w 1, o której kiedyś pisałam na swoim Photoblogu, a która na dłuższą metę wysusza skórki, odkształca i odbarwia płytkę paznokcia.


Na dobrze utrzymanych, potraktowanych odżywką paznokciach dużo lepiej się maluje.
Dowód?
Pszę bardzo:

1.
 Linia miasta na tle zachodzącego słońca - manicure sesyjny (pomysł wzięty od cutepolish)



2.
Polka dots na śliwkowych paznokciach ombre


Pierwszy manicure robiony tydzień temu, specjalnie z okazji sesji zdjęciowej (z której już zdjęcia mam, ale jeszcze czekam na obróbkę graficzną), natomiast drugi zrobiony dziś, gdyż chciałam wypróbować moje dwa nowe nabytki lakierowe - biel od Maybelline NY, a śliwkę od BeBeauty.

Test wypadł pozytywnie, chociaż szczerze powiedziawszy, biel od GoldenRose dużo lepiej kryje niż ta od Maybelline. Ale za to M. nie jest aż tak gęsta i dużo lepiej się rozprowadza, za co ma u mnie wielkiego plusa.
Warto było zainwestować <3


Ale nie na paznokciach świat się kończy, a ja nie na darmo mam w nazwie bloga "makeup" :)


Kolor miętowy nadal jest modny, nie wyparły go całkowicie jesienne śliwki i burgundy.
A więc trzeba korzystać i dostosować się do panujących trendów.
Jak?

Ja to robię tak:


Miętowa bluzeczka, szaro-miętowe trampki i do tego mięta w wewnętrznym kąciku oka połączona z brązowym smoky eyes.
Można? Można!

A do tego, wczoraj pojawiła mi się nowa (wygodniejsza = lepsza) fryzurka


Trochę krócej i grzyweczka bardziej na bok + podkręcenie, bo czemu nie.

Wygodniej i lepiej :)


Pozdrawiam!


/Rose.

wtorek, 23 września 2014

Stylizacje #3

Dzisiaj pokażę Wam kilka moich stylizacji, dzięki którym, choć na chwilkę można "stać się kimś innym", poczuć się odrobinę inaczej i troszeczkę pobawić się swoim własnym wizerunkiem.

Zacznijmy więc od 

1.

a) Elfki niebieskookiej - łowczyni


Elfka niebieskooka, ze szpiczastym uchem, mocno zarysowanymi brwiami i specyficzną fryzurą.
Całość dopełnia naszyjnik, szaro-zielona bluzeczka bez ramiączek i paznokcie.

Sam makijaż polega na delikatnym podkreśleniu i powiększeniu oka oraz podkreśleniu kości policzkowych.
Przy oczach i uszach pomaga nam komputer i niezastąpione programy graficzne... :)


b) Elfka brązowooka - arystokratka


Tutaj makijażyk jest już nieco inny.
Tak samo mocno zarysowane brwi i podkreślone kości policzkowe, ale dodatkowo - usta pomalowane chłodnym różem i policzki lekko zarumienione. 
Makijaż oka - wyciągnięta kreska na górnej powiece łącząca się w wewnętrznym kąciku oka z oryginalnie zakończoną, 'kreatywną' kreską.
Fryzura już nieco inna, ale również zrobiona na prostych włosach.
W uchu srebrny kolczyk.

Ucho i oczy - tak samo jak wyżej, przy pomocy komputera i programów graficznych.


2.

Laleczka



Jedna z moich ulubionych stylizacji.
Stosunkowo długo się ją przygotowywało, ale za to jaki efekt :)

Strój - koronkowa sukienka.
Fryzura - ciemnoblond loki spięte kolorowymi kokardkami.
Dodatkowo - delikatny naszyjnik.

Makijaż:

* porcelanowa cera, wszelkie niedoskonałości dokładnie zatuszowane
* zaróżowione policzki
* przerysowane brwi
* delikatny przydymiony róż na zewnętrznej części powieki
* biała kredka na linii wodnej
* cienka kreska na górnej powiece oraz pod linią rzęs
* pasek sztucznych rzęs
*usta pokryte najpierw korektorem w płynie, następnie podkreślone jedynie w centralnej części szminką w kolorze fuksji.

"L.A.L.K.A to nie jestem ja..."


3.

Wampirzyca bruxa


Bardzo jasna cera, mocno podkreślone ciemnym cieniem oczy, wykonturowana twarz i oczywiście obowiązkowy dodatek czerwonej szminki = najlepsza zabawa.

Ząbki i falę dźwiękową oczywiście zawdzięczamy niezawodnym programom graficznym :)


"Awwwrr, I gonna bite you...!"

***

Tyle na dzisiaj, niebawem możecie się spodziewać Stylizacji #4

Dobranocki.

/Rose.

piątek, 19 września 2014

Sesyjnie

Czyli takie tam, przed sesją zdjęciową.




Udało nam się dogadać z panem Piotrem co do terminu, czasu i miejsca, i zapowiedziana sesja nareszcie miała miejsce :)

Było bardzo pozytywnie, świetna atmosfera, a i pierwsze efekty bardzo obiecujące.

 Na razie jednak prezentuję tylko mój makijaż, przygotowany specjalnie na tę okazję, czyli
klasyczny dzienniaczek powiększający optycznie oko, a który idealnie sprawdza się przy zdjęciach i pasuje do praktycznie każdej stylizacji.

Ja stylizacji miałam dzisiaj dwie, jedną trochę elegancką, drugą trochę sportową.
A co!

Na tę okazję specjalnie przygotowałam również mój ulubiony manicure - miasto na tle wieczornego miasta, jednak by go porządnie zaprezentować (no dobra, w miarę porządnie...) to potrzeba mi światła dziennego, którego o tej porze u nas już nie uświadczysz...

Wszystko jutro (w sumie to już dziś, jeśli ktoś czepiałby się szczegółów),
a na razie idę do łóżeczka, w którym czeka na mnie ciepła pierzynka i "Sługa Boży" autorstwa Jacka Piekary... 
Mmm, kuszące połączenie...


Dobranoc! :)


/Rose.

środa, 17 września 2014

Recenzja #1



Dziś nadszedł czas na jedną z dwóch moich obiecanych recenzji.


Uprzedzam o SPOILERACH!
Nie będzie ich może bardzo dużo, ale jednak, więc jeśli ktoś chce się cieszyć lekturą bez uprzedzania faktów, niech sobie czytanie moich recenzji jednak na razie daruje.
Dodatkowo - uprzedzam, że wyrażam tutaj swoją własną opinię i nie mam na celu nikogo obrazić czy urazić.


Zacznę dzisiaj od dzieła Pana Andrzeja Sapkowskiego.


"Sezon Burz", wydawnictwo superNOWA,
Warszawa, 2013, wydanie I.


Wiadomo, jak każdy (albo może lepiej - prawie każdy - nie generalizujmy) fan wiedźmina nie mogłam się doczekać kontynuacji sagi wiedźmińskiej.
Jakaż więc była moja radość, gdy okazało się, że Pan Sapkowski podjął znów wątek wiedźmiński.
Najpierw przeczytałam udostępniony przez AS'a w internecie rozdział pierwszy.
Bardzo mi się spodobał.
Nie mogłam się już doczekać kiedy mój prywatny cieplutki egzemplarz 'nowego wiedźmina' trafi w moje łapki.

Aż wreszcie trafił pewnego pięknego grudniowego wieczoru.
Nie było na co czekać!
Zabrałam się do czytania...




Mówią, że postęp rozjaśnia mroki. Ale zawsze, 
zawsze będzie istniała ciemność. I zawsze będzie 
w ciemności Zło, zawsze będą w ciemności kły
i pazury, mord i krew. Zawsze będą istoty, co nocą
łomocą. A my, wiedźmini, jesteśmy od tego, 
by przyłomotać im. 
 Vesemir z Kaer Morhen


Wszystko zaczyna się bardzo zachęcająco - Geralt wykonuje zlecenie na kolejnego w jego karierze potwora. Nie wszystko idzie jednak po jego myśli (cóż, życie) i nasz bohater nie czuje się dobrze...

'Zapewne był to skutek zażytych przed walką eliksirów. Zapewne.'

Wiadomo, za zlecenie należy się zapłata. Jednak tutaj zleceniodawca zaczyna kręcić - oszustwo finansowe.
No i się zaczyna.
Nasz Geralt nie bardzo protestuje przeciwko zabraniu mu prawie połowy kwoty, którą ustalił na początku z urzędnikiem. Trochę się dziwi, udaje, że nie rozumie. Ale mimo wszystko zgadza się i na oszustwo i na okradzenie go z jego własnych, jakby nie było, pieniędzy.

Cóż.

Później wszystko idzie już bardzo szybko - za udział w oszustwie Gercio ląduje we więzieniu, z którego bardzo szybko wychodzi, za sprawą pewnej czarodziejki...
Jego wiedźmińskie miecze giną, a miejscowi zabijacy (oczywiście) momentalnie się o tym dowiadują i (oczywiście) zaczynają dybać na naszego ulubionego bohatera, który daje im nauczkę.

Geralt próbuje znaleźć swoje miecze, przy nikłej pomocy miejscowych stróżów prawa i nieodłącznego Jaskra, uprzyjemniając sobie czas romansem z wymienioną wyżej (rudą - oczywiście) czarodziejką.
Przy okazji pakuje się w kolejne kłopoty, decyduje się na współpracę z czarodziejami, daje się omamić i porwać przez jednego z nich, wpada w kolejne kłopoty,  zostaje (oczywiście) zmuszony do mieszania się w miejscową politykę... etc, etc...

I przez cały czas czytając, zastanawiam się, co się właściwie stało z Geraltem z Rivii jakiego znaliśmy i uwielbialiśmy do tej pory???
Z wiedźminem nietypowym, bo posiadającym ludzkie uczucia, owszem, ale również będącym silnym i zdecydowanym na działanie mężczyzną. Któremu nikt nie mógł bezkarnie stanąć na drodze, bo raczej marnie dla takiego osobnika się to kończyło. Który radził sobie z życiem, w taki lub inny sposób, ale jednak sobie radził!

A co widzimy tutaj?

Wiedźmina, który nie ma własnego zdania - wielkiego ciapciusia, który nie potrafi postawić na swoim, pokornie spuszcza główkę i robi to, co inni uważają za stosowne, a potem sam cierpi przez tą swoją uległość, a jego pracodawcy mają to (oczywiście) w przysłowiowym nosie.



Ten Geralt mi się nie podoba, nie mogę powiedzieć, żebym śledziła jego przygody z zapartym tchem.
Jak sagę wiedźmińską pochłonęłam w całości w przeciągu, chyba, tygodnia, to z samą tą jedną książką męczyłam się chyba ze dwa tygodnie.
Nie byłam w stanie jej połknąć. W moim odczuciu była zbyt ciężkostrawna, a to chyba ze względu na to, że za bardzo czuć od niej to, że jest naciągana, nie oszukujmy się..
.
Nie wiem, może wydawcy lub fani za bardzo naciskali na Pana Andrzeja, który przecież nie tak dawno temu jeszcze zarzekał się, że do tematyki wiedźmińskiej nie powróci.
A może dużą rolę odegrały tutaj sprawy finansowe?

Nie mam pojęcia i chyba wolę nie wiedzieć.

Podsumowując: książka nie należy do moich ulubionych, muszę niestety powiedzieć, że się na niej zawiodłam.

Nie jest zła.
Bo nie jest.
Gdybym rzekła, że jest, skłamałabym.
Lecz niestety nie jest też dobra...

Osobiście (bo ta recenzja jest bardzo osobista, nie chciałam nikogo urazić, żeby nie było...) nie jestem nią zachwycona.
Lecz jak wiadomo - ilu ludzi, tyle różnych opinii.
Na pewno zachęcam Was wszystkich do przeczytania i ocenienia utworu tego samemu.

Tyle mam do powiedzenia na temat książki pana Andrzeja Sapkowskiego.

***

Następna recenzja na blogu już niebawem.
 Miały być w pakiecie 2w1, wiem wiem, ale chyba jednak zmieniłam zdanie i wolę wstawiać je osobno.
Lepiej nie przeładowywać notatki tekstem, bo robi się nieciekawa ;)

Pozdrawiam i daję link do nutki, która ostatnio chodzi mi po głowie, a myślę, że jest dobra na tak piękne popołudnie jak dzisiejsze :)


/Rose.

poniedziałek, 15 września 2014

Stylizacje wyjściowe #2

Obiecana część druga postu na temat stylizacji wyjściowych.
Ze względu na to, że ostatnio skupiłam się na makijażu dziennym, tym razem będzie więcej stylizacji wieczorowych.

Zacznijmy więc pozycją numer:

1.



 czyli Dymny szyk

 Mniej więcej coś takiego miałam na lipcowym weselu, z tą jednak różnicą, że miałam mocniej podkreśloną górną powiekę i usta pomalowane szminką w odcieniu nude (ze względu na niechęć mojego partnera wobec jaskrawych kolorów na ustach).

Sam makijaż polega na roztarciu czarnej eyelinerowej kreski na powiece czarnym cieniem w kamieniu, co daje nam efekt przydymionej kreski.
W oryginale (autorstwa KatOsu) mocniej podkreślona jest dolna powieka, ja jednak makijażyk ten przerobiłam pod siebie i wyszło mi właśnie takie cuś, z którego, muszę przyznać jestem całkiem zadowolona.

Stylizacja doskonała jeśli chodzi o wesela, studniówki, czy przeróżne imprezy.
Jedyną trudność stanowi tutaj właściwe roztarcie żelowego eyelinera, bo całą resztę robimy jak zwykle - rzęsy podkręcamy i tuszujemy, a twarz konturujemy bronzerem i rozświetlaczem.


2.



czyli Rock chic

Propozycja idealna na np. koncert, imprezę, czy do sesji zdjęciowej (ja i Rin wiemy coś na ten temat...)
Taki makijaż oka najlepiej łączyć ze śliwkowymi / mocno napigmentowanymi fioletem ustami.

Makijaż ten wzięłam z książki pani KatOsu, takie info dla ciekawskich :)

Równie ważne jak odpowiednio pomalowane oczy są tutaj dokładnie wyregulowane brwi oraz mocno wykonturowana twarz.

Stylizacja taka na pewno nie nadaje się na co dzień - do szkoły, do pracy, czy gdziekolwiek to zwykle się pojawiamy.

3.



czyli Typowy Smokey Eyes w wersji imprezowo - wyjściowej

Takiż to właśnie makijaż miałam mieć na swojej tegorocznej studniówce, jednak zrezygnowałam z niego, głównie ze względu na to, że na dłuższą metę moje oczy nie nawykły do takiej warstwy mocnego makijażu i po prostu nie wyglądałoby to dobrze.
Nie stało się jednak źle, bo okazało się, że co trzecia dziewczyna miała taki własnie makijaż, a ja byłam oryginalna (w tym wpisie jednak mojej właściwej stylizacji studniówkowej pokazywać nie będę - na to przyjdzie jeszcze czas).

Co do samego makijażu - oczywiście konturujemy twarz, usta robimy w kolorze naturalnym (nude), dokładnie regulujemy brwi.

Co do oczu - nakładamy bazę na powieki, dopiero na nią kładziemy żelowy eyeliner (ja zastosowałam czarny) i rozcieramy go tak, by uzyskać odpowiedni kształt , zarówno na górnej, jak i odrobinę na dolnej powiece. Na tak roztarty eyeliner nakładamy i również rozcieramy cień odpowiadający tu kolorystycznie. Jeśli chcemy, możemy dołożyć odrobinę pigmentu kolorystycznego na np. środek powieki lub w jej wewnętrznym kąciku (ja zastosowałam tutaj ciemny granat na środek powieki - ze względu na kolor sukienki).

Rzęsy podkręcamy i dodajemy sztuczne rzęsy (całe łuki, wydłużające optycznie oko).
Jest to jeden z najbardziej klasycznych, ale również najtrudniejszych do wykonania makijaży - ze względu na trudność w odpowiednim roztarciu cieni i eyelinera.

Ale za to jaki efekt...


4.



czyli Pin up girl

To akurat bardzo proste - nieśmiertelna kreska na oku + cienie nałożone tak, że oko wydaje się większe. Dobrze wytuszowane, podkręcone rzęsy,
wykonturowana twarz (standardzik)
i oczywiście mocno czerwone usta w tym dobrze nam wszystkim znanym z filmów kształcie.

Do tego niedbała fryzura zrobiona na wałkach, włosy przewiązane czerwoną apaszką.
Można też sobie pozwolić na sztuczny pieprzyk koło ust, bądź pod okiem.

I już :) 
Idealne, by zabłysnąć na imprezie.


5.
i ostatnie na dziś



czyli Maksymalne Powiększenie, w stylu Chloe Howl

Makijaż podobny do tego, który prezentowałam ostatnim razem w Stylizacjach wyjściowych #1
z tym, że tutaj występuje w wersji dużo mocniejszej, z dodatkiem grubszej wyciągniętej kreski, bardziej napigmentowanych cieni i mocno zaznaczonej dolnej powieki.
Usta neutralne, twarz mocno wykonturowana.

Imprezowe love.

***

I to tyle na dziś.
w Stylizacjach #3, które pojawią się na blogu niebawem, zaprezentuję Wam stylizacje, za pomocą których przy małym nakładzie siły i materiału będziecie mogli zmienić się w kogoś innego...
W kogo - zapytacie..?

Ach, to jest już zupełnie inna historia...

Jak na razie pracuję nad obiecanymi recenzjami dwóch książek (+bonus) oraz wspomnieniami z Budapesztu.

Na ten tydzień planuję również tematyczną sesję zdjęciową w plenerze, zobaczymy co mi (i nie tylko mi) z tego wyjdzie...
 Jak na razie plan tygodnia napięty - i bardzo dobrze :)))

Od niedawna możecie również obserwować mnie na Twitterze - zainteresowanych zapraszam TUTAJ

Pozdrawiam!!!


/Rose.

środa, 10 września 2014

CutiePieMarzia

Najnowsza stylizacja zainspirowana YouTube'rką Marzią Bisognin, 
znaną także pod pseudonimem CutiePie.




Jak na nią trafiłam?
Tu akurat sprawa jest prosta, jest ona dziewczyną znanego w internecie Szweda - PewDiePie, także YouTuber'a, który w zabawny sposób testuje przeróżne gry oraz programy komputerowe (LINK DO KONTA NA YT.)




Marzia jest Włoszką, vlogerką modową i urodową. 
Bardzo przypadł mi do gustu jej styl, 
przesłodki, niesamowicie dziewczęcy,  
zupełnie nie przerysowany, jak to często bywa u vlogerek.

Ale to co mi się u niej szczególnie podoba, to (oczywiście) makijaż.


Lekki, łatwy do wykonania i niekrzykliwy.
Mocniej podkreślone oczy nieśmiertelną kreską w moim ulubionym kształcie, wyraziste brwi, twarz lekko wykonturowana i delikatnie (naturalnie!) zaróżowiona.

Uroczo i dziewczęco.
Makijaż idealny dla dziewczyn młodych, które chcą się wyróżnić, ale w bardzo pozytywny sposób.


Tyle chyba w tym temacie jak na razie.
W każdym bądź razie makijaż ten jest idealnym dzienniaczkiem i powiem Wam szczerze, że chyba się na niego na stałe przerzucę, bo czemu nie :)

A tutaj wstawiam zdjecie Marzii, byście mieli ogólne pojęcie o kim w ogóle mowa :)


Pozdrawiam i kończę już, dobranoc! :)


/Rose.

Stylizacje wyjściowe #1

Przeglądałam swoje starsze i nowsze zdjęcia przedstawiające przeróżne stylizacje i wpadłam na wcale niezły, moim zdaniem, pomysł na post.
Czemu niezły?
Bo przecież każda z nas w każdej sytuacji chce czuć się piękna.
I to piękna w ten szczególny sposób, adekwatny i ściśle dopasowany do okazji.

 Pokażę Wam kilka moich stylizacji, (robionych na przełomie roku, więc proszę się nie czepiać, niektóre będą troszkę starsze...) robionych na przeróżne okazje - podpowiem jakie są w nich różnice oraz gdzie wypada się w ten sposób pokazać, a gdzie raczej niekoniecznie...

Być może kogoś zainspiruję i nieco pomogę.
I wish :)

Numer 1.


Stylizacja "na co dzień" - typowy dzienniak
czyli absolutna klasyka: 

połączenie nudowego smokey eyes, które optycznie nasze oczy powiększy + oczywiście moja ulubiona cienka czarna kreska przy linii górnych rzęs, która unosi lekko kącik oka i zagęszcza rzęsy; bezbarwnego błyszczyka o smaku Coca-Coli (tzw. lip smacker - mmm, pycha...) i buzi lekko wykonturowanej bronzerem. 
Do tego fryzurka - spięta luźno na czubku głowy grzywka - wydłuża optycznie twarz.
Strój - jak to mawia pani profesor od angielskiego - "każualny"... :)
czyli codzienny, zwykły.
Lekka biżuteria, słuchawki w uszy i już jesteśmy gotowe.

Numer 2.


Stylizacja "kolorowy oryginał",

czyli dwie kolorowe kreski - różowa na górnej powiece i liliowa na dolnej.
Załamanie górnej powieki zaznaczone średnim brązem.
Do tego usta w odcieniu chłodnego różu.

Stylizacja typowo letnia, kiedy to możemy sobie pozwolić na odrobinkę kolorowego szaleństwa.

Numer 3.


Stylizacja "Dzienna klasyczna uwaga"

czyli klasyczne dzienne smokey eyes, ale w połączeniu z czerwonymi ustami - kolejnym klasykiem, który sprawi, ze z pewnością każdy zwróci na nas uwagę. 
Włosy - loki, grzywka zapięta na bok.
Stylizacja klasycznie elegancka, dobra dla odważnej pani bizneswoman, 
ewentualnie na imprezę typu urodziny, wesele, czy poprawiny - ze względu na łatwość jej wykonania, a wiemy przecież, że w ostatnim przypadku sprawa łatwości bywa najważniejsza... :)

Numer 4.


Stylizacja "Nieśmiertelna kreska"

Dobra na absolutnie każdą okazję dla osób, które lubią mocniej podkreślić oczko.
Gruba, wyciągnięta do góry kreska nadaje naszym oczom kociej drapieżności, wydłuża je, zwraca na nie uwagę, szczególnie, gdy dodatkowo na powiekę cienie nałożymy w optycznie powiększający sposób.
Tutaj mocno konturujemy twarz:: bronzer + rozświetlacz, a usta malujemy szminką w odcieniu BB nude.
Fryzura i styl ciuszków są już naszą prywatną sprawą, ponieważ makijaż ten pasować będzie zarówno do stylu sportowego i włosów prostych, rozpuszczonych (jak wyżej)


Ale także wyglądać będzie świetnie przy stylu bardziej eleganckim, a włosach upiętych, tak jak tutaj.


Na tym zakończę część pierwszą tego wpisu, ale już wkrótce wstawię części następne z zupełnie innymi stylizacjami.

Chwilowo jestem troszkę zalatana, zaczęłam uczyć się języka szwedzkiego (bo czemu nie), dodatkowo bawiąc się w opiekunkę i planując sesję fotograficzną. Dlatego przepraszam za niezbyt częste bywanie tutaj, ale już niedługo się to zmieni.


A na razie pozdrawiam i dobranoc :)

/Rose. 

środa, 3 września 2014

Stylizacja: kujon

Bardzo szybko, swoją drogą, sklarowała mi się nowa stylizacja, zainspirowana, nie ukrywam, level up'em w edukacji, bo ta tara tam, proszę państwa, pisze do Was

STUDENTKA


 I to studentka nie byle jaka, a kosmetologii :)
Jakoś do tej pory nie było okazji się pochwalić, a myślę, że warto.




Studentka postanawia się przykładać do nauki bardziej niż w liceum (proszę się nie śmiać, postanowienia mogą zostać zrealizowane... mogą, nie muszą...)




Ale postanawia również świetnie się bawić...




... I poznać całą masę fajnych ludzi...




...Nie zapominając, rzecz jasna, o obecnych i dawnych przyjaciołach, tudzież innych ważnych osobach!



Niech ten czas obfituje w pozytywne wydarzenia, żeby było co wspominać za parę, paręnaście lat.

Pozdrowienia dla wszystkich studentów i studentek! ;)


/Rose.

wtorek, 2 września 2014

Twisted knee

Czyli, 
kaleka ponownie skręciła kolano...
Tak to jest, gdy się nie patrzy gdzie się idzie, no ale.
Rozum rozumem, a nawyki nawykami.

Pozostaje siedzieć na tyłku, tudzież bujać się w hamaku, kto kalece zabroni wygody? :)


W każdym razie, pozdrawiam Piotrka i Mieszka i dziękuję serdecznie za docenienie wrodzonego talentu kulawej pani przewodnik do oprowadzania po mieście, hihi. :D

Co do wpisów,
pomysły do stylizacji mi się majaczą, gdy się sklarują, to na pewno podzielę się efektami.
Kolejny fragment opowiadania już się robi.
Opowiem Wam też niedługo co nieco o Budapeszcie, z którego mam wspaniałe wspomnienia i masę fajnych zdjęć, bo Dlaczego Nie?
No i oczywiście obiecane recenzje książek, o których trochę mi się zapomniało, przyznaję...
Poprawię się!

 A na razie - dobranocki i pozdrowienia dla czytających, w szczególności zaś dla Sz.P. Rin :)

/Rose.