środa, 26 listopada 2014

Galaxy nails + stylizacja kremowa dama

Dzisiejszy manicure, 
czyli tytułowe
Galaxy nails


Pomysł  Cutepolish, który zachwycił mnie już jakiś czas temu i myślę, że słusznie, bo manicure ten jest bardzo łatwy w wykonaniu, a niesamowicie wygląda na paznokciach.

Polecam gorąco! :)


W tytule, oprócz paznokci, jest jednak jeszcze coś.
Co?
Stylizacja dzisiejsza, na którą składa się

 MAKIJAŻ



i

STYLIZACJA UBRANIOWA



Na Podhalu 2 dni temu zawitała zima, więc należy się dopasować do warunków atmosferycznych.

Lekki sweterek z krótkim rękawem z Top Secret, pod którym topik termoochronny  z Atlantica pełni rolę tego, który daje realne ciepełko. Niebieskie jeansy typu slim z H&M, na które nakładamy cieplutkie, a zarazem eleganckie podkolanówki z kokardeczkami kupione  rok temu w Biedronce.


Co do makijażu, to typowy dzienniaczek z optycznie powiększającym oczy brązowo-kremowym dymem na powiece. Usta w kolorze nude. Twarz wykonturowana bronzerem, brak różu na policzkach. Chłodne powietrze zaróżowi je wystarczająco :)


I to wszystko :)


Polecam jeszcze NUTKĘ, którą się obecnie zachwycam, do posłuchania w ten zimny wieczór.

3Maj-cie się ciepło ;)


/Rose.

niedziela, 23 listopada 2014

Pupa princess palette - opinia

Na dobry początek zwrócę się do męskiej części społeczności w imieniu wszystkich kobiet i kobietek:



Teraz można spokojnie przejść do tematu postu :)

Jakieś dwa tygodnie temu, dostałam przesyłkę z Rzymu - od mojej kochanej cioci, która dobrze wie, co Rose lubi najbardziej, bo w paczce była...




Pupa Princess Palette, czyli tegoroczne zestawienie najbardziej lubianych kosmetyków od Pupy, w miniaturkach, w bardzo eleganckiej odsłonie.


Złożona paletka wygląda bowiem jak kopertówka idealna na wielkie wyjścia:




Kto z postronnych by się zorientował, że to nie torebeczka, a zestaw do makijażu? :)




A wystarczy ją otworzyć...



I już zapowiada się ciekawie - szerokie lusterko, w którym z łatwością można się przejrzeć i z pomocą którego pomalować oko, czy wykonturować twarz.

Ale najważniejsze jak zwykle kryje się w środku:




Czyli cały zestaw błyszczyków, cieni do powiek, różów (w kamieniu i kremowych), a także baza pod cienie do powiek, rozświetlacz, korektor, bronzer i puder prasowany, 
które pachną jak słodycze...

Dla każdego zmysłu coś dobrego :)


Z czego już tutaj korzystałam?

Na pierwszym miejscu - z położonego centralnie bronzera - super trwały i w świetnym odcieniu.
Bardzo podobają mi się tutaj także róże i błyszczyk bezbarwny, który bardzo dobrze nawilża usta.
Cieniom, które wypróbowywałam też nie mogę zarzucić niczego złego.

Pozostaje więc tylko powiedzieć: dziękuję ciociu! :)
I korzystać korzystać korzystać.

Jeśli macie możliwość zamówienia tejże paletki przez internet, to z całej siły polecam - warto!


A co do dzisiejszej stylizacji...


Powieki lekko muśnięte przydymionym wielbłądzim brązem, buzia wykonturowana i zaróżowiona (paletka od Pupy) oraz głęboko różowe usta, moje ulubione.

Do tego rozpuszczone włoski, ujarzmiona grzywka (wspominałam już o miłości jaką żywię do twórcy lakieru do włosów?), czarna koszula w róże i takież kolczyki oraz ołówkowa grafitowa spódniczka.

Niedzielny elegancki look gotowy :)


/Rose.

Rockowo mi

Dziś postanowiłam stworzyć stylizację rockową, zainspirowana przed-urodzinowym prezentem od mej kochanej rodzicielki :)



Taki typowy prościutki smokuś na oczkach, usta w kolorze nude i wykonturowana bronzerem buzia.


Makijaż z pazurem - Lubię to!
A jaką różnicę robi...


Jak to było przed nałożeniem czegokolwiek na twarz?




A jak to było, gdy makijaż był już gotowy?
A tak właśnie, zupełnie inaczej...



Na internecie znalazłam taki oto filmik KLIK,
który również poniekąd stał się inspiracją do wykonania takiej, a nie innej stylizacji.
Chciałam po prostu pokazać jak to powinno wyglądać, bo na pewno nie tak jak tam...

Może moje smoky eyes nie jest w takim odcieniu granatu, jak na filmiku, ale nie szkodzi, mi się bardziej podoba takie, mocniejsze, szkoły pani KatOsu :)



A przy okazji już dawno nie było stylizacji, więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

A filmikiem się proszę nie sugerować w ogóle i wcale!

Natomiast tutaj nutka utrzymana w tematyce: KLIKKK


Pozdrowionka! :)


/Rose.

sobota, 22 listopada 2014

Wiedźminka 2 - fragment nr 3

1: KLIK

2: KLIK2

***
      Budynek, w którym znajdowała się karczma był doprawdy ogromny. Dodatkowo, widać było, że został postawiony nie dalej niż kilka tygodni wcześniej, wokół unosiła się bowiem woń świeżo obrabianego drewna, które nawet nie zdążyło ściemnieć.
Tuż przed oberżą stała tablica, do której przybito mnóstwo ogłoszeń rozmaitej treści, w tym także zapewne i zleceń. Młoda wiedźminka jednak nie rzuciła na nie nawet okiem, była zbyt rozbita, by myśleć o pracy. Przyglądała się jedynie konstrukcjom znajdującym się wokoło - wszystkie wyglądały na nowo wybudowane. Zdziwiło ją to nieco, nic nie słyszała bowiem o tym, by w tej okolicy wybuchł jakiś pożar. Tym bardziej taki pożar, który strawiłby tyle zabudowań w krótkim czasie. O takich rzeczach ludzie mają w zwyczaju gadać. Nie pytała jednak o to kupca, zanotowała obraz w  pamięci, by uczynić to później.

      Weszli przez dębowe drzwi do pomieszczenia zatopionego w półmroku, rozjaśnianego przez ogień wesoło trzaskający w ogromnym kamiennym palenisku. W karczmie wielu ludzi - dało się to łatwo rozpoznać po gwarze jaki czynili - wszechobecnych śmiechach i głośnych rozmowach.
      W powietrzu unosiła się smakowita woń. Julii ponownie zaburczało w brzuchu.
      Kupca i jego towarzyszkę niemal natychmiast po przekroczeniu progu powitała pulchna kelnerka o ciemnym, grubym jak pięść warkoczu, sięgającym jej aż do pośladków. 
      Julia przyjrzała jej się uważniej - miała na sobie białą koszulę, której dół wpuściła w spódnicę sięgającą do połowy łydek. Na to narzuciła kremowy fartuszek haftowany po bokach w błękitne i czerwone kwiaty. Z tacy, którą trzymała przed sobą, dziewczyna ściągnęła trzy kufle wypełnione po brzegi ciemnym kaedweńskim i postawiła je przed nosami gości siedzących niedaleko wyjścia, a którzy wyglądali jakby już mieli dość na dzisiaj.
Ruszając wgłąb sali zerknęła przez ramię upewniając się czy Kastor i jego towarzyszka podążają za nią. 

   - Proszę za mną, proszę!

      Szybko minęli skrzypków i lutnistów, wokół których pląsały roześmiane i nieco podpite pary. Z najdalszego zakątka sali słychać było odgłosy uderzeń i liczne klątwy, od których puchły uszy.

   - Bitwy na pięści - wytłumaczył Animo, gdy Julia spojrzała na niego pytająco. - Tutaj również stały się cholernie popularne,

      Kupiec i wiedźminka zasiedli na miejscach wskazanych im przez obsługującą dziewczynę, która już po chwili była przy nich chcąc odebrać zamówienie.
   - Co podać?
   - Pamiętam, że ostatnim razem dostałem tutaj bardzo dobrą polewkę, w której pływało mięsko i inne smakowite śmietki - ziemniaczki drobno pokrojone, papryka...
   - Zupa jesienna?
   - Dokładnie. A więc zupa jesienna - to poproszę na pierwszy rzut. później kurczak z przyprawach, zapiekany na ogniu... To chyba on tak tutaj pachnie, o ile mnie nos nie myli?
   - Tak panie Animo. Coś jeszcze?
   - Do tego poproszę dzban cintryjskiego faro. No... To na razie tyle, w razie czego ja i moja towarzyszka damy znać o naszych dalszych kaprysach.

      Kupiec uśmiechnął się do dziewczyny.
   - Dobrze, za chwilę przyniosę napitek.

   - Zgoda.

      Dziewczyna odeszła w stronę kuchni, powiewając fałdami zielonego materiału.
Gdy przechodziła, a raczej przeciskała się między stolikami, jeden z pijanych mężczyzn siedzących w cieniu klepnął ją z rozmachem w pośladki. Kelnerka z czerwoną jak burak twarzą i wielkim krzykiem odwróciła się do bezczelnie uśmiechniętego pijaka.

   - Panie! Co też se pan myślisz?! To przyzwoity lokal, jak se chcesz klepać dziewki w tyłki, to wynocha na drugą stronę ulicy, nie tu! - rozdarła się na dobre. - Ja sobie nie życzę!

   - Panna se możesz życzyć, albo i nie... Hep! Ja płacę i ja... Hep!, wymagam! Mogę robić co mi się żywnie... Hep!, podoba! Niech mi kto spróbuje przeszkodzić, to ja i Łozik puścimy tę budę z dymem!

   - Taaak! - wydarł się towarzysz amatora wysokoprocentowych trunków i wstał z hukiem, wywracając krzesło i strącając gliniane kufle na drewnianą wyszorowaną podłogę.

      Podchmieleni awanturnicy zaczęli powoli zbliżać się w stronę uwięzionej między stołami dziewczyny. W ich rękach błysnęły noże. Kelnerka pisnęła ze strachu, ale nie była w stanie wydostać się z tej pułapki.  
Mężczyźni byli już tuż tuż, gdy jednocześnie stały się trzy rzeczy.
   Karczmarz, który wybiegł w poszukiwaniu wsparcia, teraz wrócił w towarzystwie swych dwóch rosłych synów - pomocników u rzeźnika. Jednocześnie Julia postanowiła wziąć sprawę we własne ręce - zerwała się z miejsca, kopnięciem odsunęła stoliki blokujące jej drogę, przeskoczyła nad jednym, który mimo wszystko nie ustąpił i stanęła tuż przed młodą kobietą. Niespodziewanie, drzwi oberży stanęły otworem i do środka z prędkością światła wpadł czarny kształt, który skorzystał z drogi utorowanej przez wiedźminkę i zatrzymał się w pozie bliźniaczo podobnej do pozy, którą przyjęła Julia - tuż obok niej, po jej prawicy.

   - Ani kroku dalej - syknęła zakapturzona postać.

   - Bo inaczej będzie z wami bardzo źle - dokończyła z kamiennym wyrazem twarzy Julia.

Wszyscy w karczmie zamarli, łącznie z oprychami lejącymi się po gębie w kącie, oberżystą i jego synami oraz wszystkimi gośćmi.
Kastor Animo przyglądał się uważnie całemu zajściu z powagą wypisaną na twarzy.

   - Ach taaak?! - wrzasnął Łozik.
   - NAM się stawiacie?! Za chwilę... Hep!, zobaczymy z kim tutaj będzie źle!
To mówiąc wyszarpnął miecz za pasa. Jego towarzysz wziął z niego przykład. Noże magicznie wyparowały im z dłoni, co nie umknęło uwadze z wiedźminki. Uśmiechnęła się paskudnie.

   - Nie radzę - warknęła sięgając po rękojeść. - Jeszcze nie jest za późno, możecie grzecznie się wycofać, przeprosić tamtą panią za znieważenie, zapłacić za szkody i wyjść.

   - Jeszcze czego, ty głupia dziwko! Kto nam może przeszkodzić? Hep...? Ty i ten kmiotek w kapturze? Odsuń się... Hep!, albo sam cię odsunę!

   - Dokonaliście wyboru.

      Broń wykonana z kawałka błękitnej stali meteorytowej syknęła wyciągana z pochwy. "Cień" dobył miecza w tym samym momencie co wiedźminka. Spojrzał na Julię - w kapturze błysnęły kocie oczy.
Dziewczyna zerknęła przez ramię - kelnerka czmychnęła przy pierwszej okazji i schroniła się w ramionach ojca.
   "Bardzo dobrze, nie trzeba będzie na nią uważać" - pomyślała.

      Łozik wraz z pijanym kompanem z rykiem godnym stada bawołów rzucili się na dwie osoby, które śmiały stanąć im na drodze.
Pijaczyna zamachnął się na wiedźminkę, która bez problemu sparowała jego cios, przejęła impet i wybiła napastnikowi żelazo z ręki. Jego kompan został rozbrojony równie szybko, a teraz klęczał przed kapturnikiem z ostrzem na jabłku Adama i błagał o litość.

   - Będziesz grzeczny, chamie? - zapytała Julia spokojnie.

   - O-o-oczywiście, jaśnie pani... Hep!

   - Świetnie. A teraz: tam są drzwi - wyprostowała się i wykonała gest ręką. - Wynocha!

   - Oczywiście, o jaśnie pani - wycedził przez zęby oprych. - Ale dopiero po tym, jak... Hep!, upuszczę ci trochę krwi, dziwko!

Wrzasnął i rzucił się na wiedźminkę z ukrytym wcześniej, w skrytce w rękawie, nożem. Zaatakował ciosem praktycznie niemożliwym do sparowania. Dla normalnego człowieka.
Nie wiedział jednak, że ma do czynienia z wiedźminką, która zakręciła się jak baletnica i bez problemu wywinęła się spod jego ostrza. Kopnęła stojący nieopodal zydel, który uderzając napastnika, sprawił, że ten stracił równowagę. Korzystając z tego, cięła go ukośnie przez tułów, samym końcem miecza. Krew obficie polała się na podłogę.
Mężczyzna upadł na kolana trzymając się za pierś. Spojrzał wzrokiem pełnym zdziwienia na swoje wyłażące z jamy brzusznej wnętrzności, lecz po chwili padł bezwładnie na wyszorowane deski, tuż obok swojego kamrata, który chwilę wcześniej również zmarł z powodu wykrwawienia się - "Cień" nie czekając na dalsze występy podciął mu gardło. Kałuża krwi wypłynęła spod obydwu trupów.

Zapadła cisza.


***


/Rose.

środa, 19 listopada 2014

Rozjaśnianie włosów - opinia

Dziś, jak stoi w tytule, chciałabym powiedzieć słów kilka na temat rozjaśniania włosów, w którym mam pewne doświadczenie.

W celu rozjaśnienia mojej czuprynki w marcu br. zakupiłam specjalny rozjaśniacz firmy Joanna na Allegro.pl, ze względu na jego niedostępność w miejscowych drogeriach.



Rozjaśniacz wygodny do użycia w domu, na własną rękę, ze względu na wygodną formułę sprayu.

Rozjaśnianie zaczęłam w połowie marca i wtedy, jeszcze przed użyciem Blond reflexu, mój kolor wyglądał tak:



Rozjaśniacz nakładałam kilkakrotnie, na świeżo umyte włosy, spryskując pasma pod odpowiednim kątem i z odpowiedniej odległości (przy użyciu rękawiczek, oczywiście), po czym suszyłam włosy.
Ile dokładnie razy to robiłam, nie pamiętam (6-8?), w każdym razie, że z przerwami na to, by dać włosom chwilę oddechu. Ostatni zabieg wykonałam dnia 10 czerwca, na kilka dni przed zrobieniem grzywki.

Uzyskałam pożądany przez siebie efekt (tak na dobrą sprawę, to wpłynął na mnie chłopak, w pierwszym zamyśle nie chciałam tak mocno zmieniać koloru, jednak - byłam zadowolona).

Jak to wyglądało po ostatnim zabiegu, z grzywką:


Różnica jest, prawda? :)

Potem, wiadomo, zaczęły pojawiać się odrosty, które traktowane były odrobiną rozjaśniacza, by różnica w barwie nie była drastyczna, jedynie by jeden kolor przechodził w drugi.
Muszę przyznać, że nawet się udało (nailed it...)


Tak wygląda to dziś, prawie 9 miesięcy od wykonania pierwszego zabiegu:




Co do tego, jak rozjaśniacz wpłynął na włosy:

Po pierwsze - przestały się kręcić. Zawarty w specyfiku nadtlenek wodoru rozprostował mi nieco włosy, przez co przez jakiś czas nie mogłam się z nimi dogadać. Teraz lekko się falują.

Po drugie - lekko je wysuszył - znowu nadtlenek wodoru. Przez to końcówki zaczęły się bardziej rozdwajać.

Przez pewien okres czasu na głowie miałam przysłowiowe siano, tak jak już wspomniałam wcześniej, ciężko było to ładnie ułożyć, musiałam więc często włoski prostować, co również wpływało na nie negatywnie.

To już jednak za mną.

Co jest teraz?

Problem takiej kwestii, że końce - utlenione, nadal nie chcą się kręcić, natomiast naturalne odrosty wręcz przeciwnie... I tu pojawia się wiecznie wpadająca do oczu grzywka, która za nic nie chce współpracować.

Szczerze kocham człowieka, który wymyślił lakier do włosów...


Mimo wszystko kolor bardzo mi się podoba i, jeśli będzie trzeba, zabieg powtórzę, tym razem jednak może w salonie fryzjerskim pod czujnym okiem wprawionego w tym stylisty...



Tyle na temat włosów w dniu dzisiejszym...

Pozdrowionka! ;)


/Rose.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Vintage nails

Czyli najnowszy manicure.
Pazurki odrosły w szalonym tempie (1,5 tygodnia! - Regenerum, kocham cię), więc można szaleć.


Miętowa, różana farba spływająca po matowej powierzchni w różowo-białe paski.

Filmik, autorstwa pani Cutepolish, w którym znajdziecie instrukcję do tego pięknego manicure macie TUTAJ

Polecam gorąco, jest łatwiutki w wykonaniu :)

"Nie mam matowego lakieru" - powiecie.
Ale to nie jest problem!

JAK MATOWO WYKOŃCZYĆ SWÓJ MANICURE?

Nic prostszego - wilgotny jeszcze lakier na pazurkach wkładacie do... pary wodnej i trzymacie go tam ok. 30 sekund.
Poczekajcie aż całkiem wyschną i voila!


A tak ode mnie na dobranoc i na dobry początek nowego tygodnia: Muffin Time!


Keep calm
and stay positive.


/Rose.

niedziela, 16 listopada 2014

Biedronkowi ulubieńcy

Dziś kontrastowo do ostatnich dwóch wpisów - nie będzie żadnej krwi ani horroru.

Ładnie, ślicznie, estetycznie.


O proszę, biedroneczka do takiej uroczej tematyki idealnie się wpasowała :)


W tym wpisie opowiem Wam o moich kosmetycznych ulubieńcach, na które możecie natknąć się w sieci sklepów Biedronka i nabyć je w przystępnej cenie.

A oto i one



Zacznę od końca

Miejsce 6:
Baza pod makijaż firmy LadyCode


Kupiona przeze mnie 2/3 miesiące temu.

Bardzo dobrze się rozprowadza, ze względu na swoją kremową formułę.
Prawdą jest to, co napisano na opakowaniu - bardzo dobrze wygładza i matuje twarz.
 W moim przypadku szczególnie ważna jest ta druga cecha - bo nie ma to, jak wieczna walka ze świecącą się zawsze strefą T...

Bazę tą nakładam szczególnie wtedy, gdy wiem, że mój makijaż musi być nieskazitelny przez dłuższy czas i nie ma mowy o świeceniu się czy ścieraniu - w takich momentach produkt ten nie zawodzi.


Miejsce 5:
Biały lakier do paznokci
Maybelline New York


ColoRama
Numer 51


Lakier, który nabyłam ok miesiąca temu.

Jestem bardzo zadowolona z jego konsystencji i stosunkowo delikatnego zapachu, a także ceny, która była znacznie niższa niż za ten sam produkt np. w Rossmanie lub Naturze.

Nie jestem jednak zadowolona z poziomu krycia.
By paznokieć został pokryty jednolicie na biało, bez żadnych prześwitów, potrzeba co najmniej 3 warstw lakieru, a to moim zdaniem dużo.
Poza tym, nie mam mu nic do zarzucenia.


Miejsce 4:
Kobaltowy lakier od LadyCode

FullColour
nr 39



Lakier, któremu nie mogę zarzucić nic ani pod względem krycia, ceny, zapachu, czy trwałości.
Dodatkowym atutem jest piękny, głęboki kolor, który możemy uzyskać już po nałożeniu 2 warstw lakieru.

Z tej serii posiadam jeszcze żonkilową żółć i śliczny koral, ale mimo wszystko moim ulubieńcem pozostaje kobalt.


Czas na podium!

Miejsce 3:
Fluid matujący firmy BebeBeauty



Lekka formuła, dobre pochłanianie sebum, szczególnie w strefie T, duża trwałość, łatwość w dopasowaniu się do koloru cery.
I to co najważniejsze - zawartość żółtego pigmentu.
Ileż ja się naszukałam jasnego matującego fluidu z żółtym pigmentem, to moje.

Lwia część podkładów i kremów BB w drogeriach posiada pigment różowy, który kłóci się z kolorystyką mojej cery.

Ale wchodzi Rose do Biedroneczki, patrzy i *zing*
 JEST!

Bardzo więc polecam paniom o ciepłych tonacjach skóry wycieczkę do działu kosmetycznego w Biedroneczce ;)


Miejsce 2:
Żel pod prysznic o zapachu czekolady i mięty



oraz
o zapachu cytryny i drzewa herbacianego



 Prysznic przy nich to sama przyjemność...
Mmm, pyszotka! :)

Wspaniały zapach, który bardzo długo utrzymuje się na skórze.

Nabyte w dwupaku, 1,5 tyg. temu.
Były jeszcze inne wersje zapachowe, ale zabijcie, już nie pamiętam jakie.

Ta moim zdaniem jest naj naj naj.


Miejsce 1:

Czyli absolutny faworyt:
Lip smacker
Coca-Cola



Słodziutka pomadka o smaku Coca-Coli, wprost stworzona do buziaków :*
 Wspaniale nawilża usta, nie osadza się po jakimś czasie na granicy ust białym nalotem, którego wprost nie cierpię w innych pomadkach. Bezbarwna, smakowa.

W innych wersjach smakowych również jako Sprite, Fanta, Pepsi itp.


I to już na tyle w tym temacie.

3-Maj-cie się ciepło, ja zmykam spać ;)


/Rose.

niedziela, 9 listopada 2014

Bloody nails

Jeśli jesteśmy już przy krwawej tematyce...

Paznokcie, które pojawiły się przy okazji ostatniej stylizacji, czyli zainspirowane pracą pani RedLipstickMonster 
paznokcie unurzane we krwi


Oryginalne, nie powiem. Bardzo wpadły mi w oko, więc musiałam je zrobić u siebie :)

Świetnie wyglądają w towarzystwie czytanej obecnie przeze mnie książki - "Draculi" (która jest świeeeetna!), czyż nie? :)


/Rose.

Bloody Mary

Dzisiejsza stylizacja należy do tych 'potwornych'...

Proszę się więc zastanowić czy na pewno chcecie ją oglądać...

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Nadal jesteście?
Dobrze...

Dzisiejsza stylizacja łączy się bezpośrednio z pewną miejską legendą...

Z legendą o Krwawej Mary



Nie jest to jedna ze stylizacji Halloween'owych, o nie nie, ja się w takie rzeczy nie bawię.

Do jej wykonania zainspirowała mnie swoim filmikiem Marzia Bisognin.

Poza tym, jestem wielką fanką horrorów, miejskich legend i creepy past, 
po prostu lubię się bać :)


Co do samej legendy o Krwawej Mary...
Myślę, że każdy z Was ją słyszał, w tej lub innej wersji.

Jedna z nich głosi, że o godzinie 00:00 należy udać się do łazienki, zapalić świece, zgasić światło i stanąwszy przed dużym lustrem trzykrotnie wypowiedzieć "Bloody Mary".
W lustrze pojawi się postać kobiety o bladej twarzy, pokrytej krwawymi łzami wypływającymi z jej pustych oczodołów...



Zjawa w najlepszym razie nas zabije. Inne opcje, to wydłubanie nam oczu i zmasakrowanie twarzy lub wciągnięcie do lustra, w którym mamy spędzić wieczność w towarzystwie pastwiącej się nad nami Mary.

Ach, sama przyjemność, nic tylko iść i wywoływać!


Kim była Mary i skąd wzięła się legenda?

Oj, wersji jest równie wiele jak i wersji samej legendy, zainteresowanym polecam wycieczkę po internetach ;)



Sama nigdy nie bawiłam się w w wywoływanie Pani Pięknej, ale może ktoś...? kiedyś...?
A może zamierzacie...?
Zapraszam do komentarzy :)


/Rose.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Sesja romantyczna...

Z radością przedstawiam Wam efekty ostatniej sesji zdjęciowej, utrzymanej w romantycznej tematyce.




Zdjęcia wykonane przez wspaniałych fotografów, czyli przez Panią Natalinkę i Pana Leszka z Fotobajek



Sesja odbyła się pewnego deszczowego środowego popołudnia w kawiarni w nowotarskim parku...


... lecz pomimo paskudnej pogody, atmosfera sesji była przewspaniała :)


Jestem absolutnie zachwycona zdjęciami...



...i chwalę się nimi z radością i dumą ;)


Mam nadzieję na dalszą współpracę i kolejne sesje w przyszłości



A w czasie najbliższym, postaram wywiązać się z obietnicy i wstawię kolejny fragment "Laleczki" ;)


Tutaj nutka w tematyce: KLIK



/Rose.