Nowa stylizacja wymaga od nas do skoczenia o wiele wiele lat do przodu.
Jak już wspominałam ostatnio - to nie problem postarzyć się odrobinę. Ale co, jeśli ktoś taki jak ja postanowi dodać sobie lat kilkadziesiąt?
Odpowiedź jest dosyć prosta - chwyta za pędzel, siedzi przed lustrem z godzinkę i ta da, oto efekt:

Dodam dla porównania:
Babcia i wnusia jak malowane :)
A co, jeśli pobawimy się jeszcze nieco opcjami programu do obróbki zdjęć?
Klimatycznie ;)
Ale wiadomo, najważniejszy jest szacunek i poszanowanie wieku (nawet tego dodanego sobie makijażem)
To miała być druga i zarazem ostatnia "podróż w czasie", ale zastanawiam się, czy nie zrobić jeszcze np. jednej lub dwóch, bardziej zbliżonych do siebie wiekiem niż te dwie powyżej :)
Się zobaczy. A Wy szykujcie się na następne dwa posty - jeden o pazurkach, a drugi dotyczący ostatniego Rossmanowego szaleństwa :)
Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się porwać huraganowi o wdzięcznym imieniu Felix (if U know what I mean...)
:)
/Rose.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania - komentować może każdy! :)