środa, 19 listopada 2014

Rozjaśnianie włosów - opinia

Dziś, jak stoi w tytule, chciałabym powiedzieć słów kilka na temat rozjaśniania włosów, w którym mam pewne doświadczenie.

W celu rozjaśnienia mojej czuprynki w marcu br. zakupiłam specjalny rozjaśniacz firmy Joanna na Allegro.pl, ze względu na jego niedostępność w miejscowych drogeriach.



Rozjaśniacz wygodny do użycia w domu, na własną rękę, ze względu na wygodną formułę sprayu.

Rozjaśnianie zaczęłam w połowie marca i wtedy, jeszcze przed użyciem Blond reflexu, mój kolor wyglądał tak:



Rozjaśniacz nakładałam kilkakrotnie, na świeżo umyte włosy, spryskując pasma pod odpowiednim kątem i z odpowiedniej odległości (przy użyciu rękawiczek, oczywiście), po czym suszyłam włosy.
Ile dokładnie razy to robiłam, nie pamiętam (6-8?), w każdym razie, że z przerwami na to, by dać włosom chwilę oddechu. Ostatni zabieg wykonałam dnia 10 czerwca, na kilka dni przed zrobieniem grzywki.

Uzyskałam pożądany przez siebie efekt (tak na dobrą sprawę, to wpłynął na mnie chłopak, w pierwszym zamyśle nie chciałam tak mocno zmieniać koloru, jednak - byłam zadowolona).

Jak to wyglądało po ostatnim zabiegu, z grzywką:


Różnica jest, prawda? :)

Potem, wiadomo, zaczęły pojawiać się odrosty, które traktowane były odrobiną rozjaśniacza, by różnica w barwie nie była drastyczna, jedynie by jeden kolor przechodził w drugi.
Muszę przyznać, że nawet się udało (nailed it...)


Tak wygląda to dziś, prawie 9 miesięcy od wykonania pierwszego zabiegu:




Co do tego, jak rozjaśniacz wpłynął na włosy:

Po pierwsze - przestały się kręcić. Zawarty w specyfiku nadtlenek wodoru rozprostował mi nieco włosy, przez co przez jakiś czas nie mogłam się z nimi dogadać. Teraz lekko się falują.

Po drugie - lekko je wysuszył - znowu nadtlenek wodoru. Przez to końcówki zaczęły się bardziej rozdwajać.

Przez pewien okres czasu na głowie miałam przysłowiowe siano, tak jak już wspomniałam wcześniej, ciężko było to ładnie ułożyć, musiałam więc często włoski prostować, co również wpływało na nie negatywnie.

To już jednak za mną.

Co jest teraz?

Problem takiej kwestii, że końce - utlenione, nadal nie chcą się kręcić, natomiast naturalne odrosty wręcz przeciwnie... I tu pojawia się wiecznie wpadająca do oczu grzywka, która za nic nie chce współpracować.

Szczerze kocham człowieka, który wymyślił lakier do włosów...


Mimo wszystko kolor bardzo mi się podoba i, jeśli będzie trzeba, zabieg powtórzę, tym razem jednak może w salonie fryzjerskim pod czujnym okiem wprawionego w tym stylisty...



Tyle na temat włosów w dniu dzisiejszym...

Pozdrowionka! ;)


/Rose.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania - komentować może każdy! :)